Andrzej Gruszka w Art Brut

Zapraszamy na wernisaż wystawy prac Andrzeja Gruszki.
5 lipca 2022 o godzinie 17.00
Galeria Art Brut – CK w Lublinie, ul. Peowiaków 12
 
Andrzej Gruszka. Rocznik 1959. Urodzony w Katowicach. Teolog. Poeta. Malarz. Samorodek artystyczny. Jedyny, niepowtarzalny. Nieszablonowy.
„Listy do Archanioła Gabrysia” zacząłem pisać w roku 2007. I piszę do dzisiaj. I będę pisał aż do śmierci. Marzę o tym, aby tak jak Marcel Proust, opisać swoje umieranie. Marzę o tym, by opisać muzykę jaka będzie mi grać w głowie, kiedy już jedną nogą będę w innym świecie. Marzę o tym, by opisać obrazy jakie zobaczę przed sobą przy umieraniu. Marzę wreszcie, aby z Gabrysiem wejść w moją śmierć i spotkać Boga, mając w sercu, przeżywane na ziemi Piękno.
 
 
„Namalowałem kiedyś takie sobie coś. Adama i Ewe. Nie wiem, dlaczego uwielbiam ich. Szczególnie, kiedy wychodzą z raju. Smutni. Pełni rozpaczy i żalu.
Prawdziwie cierpiący. A nawet takich ich bardziej lubię niż siedzących na zielonej łące, wypatrujących się w skubiący trawę zwierzaczki. We Iwy i we stronie.
I owieczki obok. Rajska sielanka. To piękne. Ale nie moje. Lubię Adama
i Ewe, których życie przypomina nasze ludzkie życie. Pełne cierpienia i bólu.
I tułaczki. Od do – w niepewności i strachu. Takiego Adama i taka Ewe malowało
wielu artystów. Wyłapuje ich obrazy i pożeram. Mógłbym godzinami je podglądać
i analizować. Często Adam i Ewa przedstawiani są tuż przed grzechem.
Jeszcze w raju. Stoją pod drzewem poznania dobra i zła. I jest tam jabłko.
Najczęściej w reku kobiety. I szatan. Pieroński diabeł tak albo inaczej pokazany.
Tez lubię takie obrazy. Bo one podobnie przypominają nasze grzeszne życie.
Ludzkie. Bez rajskiej sielanki. Znowu, Gabrysiu, mógłbym teraz przytoczył
ci całą, listę artystów, którzy pięknie to o czym mówię przedstawili. Mógłbym
też pokazać ci wiele moich obrazów i obrazków, które powstały na ich
podstawie. Są one wyrazem mojego zachwytu. Utkałem pełnym podziwu
w kierunku wielkich mistrzów. Ale zatrzymam się tylko nad jednym. Do mnie
osobiście najbardziej trafiającym. Wielki Masaccio z kościoła Santa Maria del
Carmine we Florencji. Bardzo mi zależało na zobaczeniu tego fresku na własne
oczy. I tak tez się stało. I do dzisiaj, gdy przymykam oczy – widzę go”.
 
To fragment jednego z lisów Andrzeja Gruszki, których adresatem jest Archanioł Gabriel – znany przede wszystkim jako boski posłaniec ogłaszający dobra nowinę, patron miedzy innymi informacji dyplomatów i pocztowców przynoszących nam listy i inne przesyłki. Tematem oraz treścią wystawy nie jest jednak epistolografia
i wymiana korespondencji na temat sztuki, ekspozycja jest prezentacją namalowanych na płótnie i płycie pilśniowej obrazów, pokrytych cieszą lub grubsza warstwa pigmentów przedmiotów niosących zarówno treści uniwersalne,
jak i egzystencjalne, w tym przede wszystkim refleksje nad zagubionego
w powszechnym dzisiaj relatywizmie wartości. Co więcej, obrazy te charakteryzuje głęboki namysł estetyczny oparty na dialogu z dziełami wielkich mistrzów malarstwa od renesansu do modernizmu, Gruszka porusza się wśród nich niczym herbertowski barbarzyńca, jednakże stara się ogród uprawiać na swój sposób, tak aby z pełną świadomością czerpiąc ze źródła i szczepić swoje dzieła na szlachetnym pniu,
a jednocześnie stworzyć coś odmiennego, o zupełnie innym charakterze, o innej treści, coś, co wynika bezpośrednio z przeżycia estetycznego, jakiego doznał
w kontakcie z pierwowzorem. Nie ma w tym ani odrobiny mimetyzmu -jest
(za Ingardenem): emocja, proces i kontemplacja. Autor nie zaprzecza swym inspiracjom, co więcej, w korespondencji jasno na nie wskazuje, opisując drobiazgowo stan emocjonalny, jaki towarzyszy! mu zarówno przy kontakcie
z dziełem sztuki, jak i podczas procesu twórczego. Ta nadwrażliwość każe autorowi lisów umieszczać sztukę i w obszarze ontologii, i metafizyki oraz etyki, równolegle – bez wskazywania na dominacje któregokolwiek z wymienionych pól. Obrazy Gruszki paradoksalnie są również listami, w których autor, podobnie jak w tych. adresowanych do Gabrysia, mówi co prawda o sobie, ale zmusza, i to nie mimowolnie, stojącego pozornie 2 boku odbiorce do namysłu nad sobą, światem, nad początkiem i korcem.
(Sonia Wilk)
 

Pin It on Pinterest